Strona:Antychryst.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W oświeconym Europejczyku — rosyjski barbarzyniec leśny...


∗             ∗

Dziki i dziecinny. Zresztą wszyscy Rosyanie istne dzieci. Car w pośród nich udaje tylko dorosłego. Nigdy nie zapomnę jak na jarmarku wiejskim w pobliżu Wolfenbütteln bohater Połtawy jeździł na drewnianych konikach jakiejś marnej karuzeli, chwytał kijem kółka miedziane i bawił się jak mały chłopiec.
Dzieci bywają okrutne. Ulubioną zabawą cara — przymuszać ludzi do tego, co im wstrętne a często zgoła przeciwne ich naturze: Kto nie znosi wina, oliwy, sera, ostryg, octu, temu przy każdej sposobności przemocą to pakuje do ust. Tych, którzy boją się łechtania, łechce na przekorę. Niektórzy, ażeby mu dogodzić, udają umyślnie, że nie znoszą tego, czem on lubi drażnić. Niekiedy te żarty bywają okrutne, szczególniej podczas pijatyk świątecznych: »Te uciechy świąteczne — mówił mi pewien stary bojarzyn — tak bywają ciężkie, że wielu przygotowuje się do nich jak na śmierć«. Ciągają ludzi na sznurach od przerębla do przerębla; sadzają gołym zadem na lodzie, upajają na śmierć.
Tak bawiąc się z ludźmi, ta istota jakiegoś innego gatunku, Faun czy Centaur, kaleczy ich i