Strona:Antychryst.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I tak nasze biedne koniuchy mieszkają pod odkrytem niebem. W całem mieście nie znaleźli dla nich pomieszczenia, ani za sto dukatów taka tu ciasnota. Gdy o tem mówią carowi, odpowiada, że za rok będzie tu domów dosyć, ale wtedy nie będą już potrzebne, przynajmniej naszym ludziom, bo zapewne większa ich część na tamten świat się przeniesie.


∗             ∗

W Europie nie uwierzonoby, że w takiej nędzy tu żyjemy. Pieniądze przeznaczone na utrzymanie księżnej następczyni wydawane są tak nieregularnie i skąpo, że nigdy nie starczą. A tymczasem drożyzna tu straszna. Za co w Niemczech płaci się grosz, za to tutaj trzeba zapłacić cztery grosze. Zadłużyliśmy się u wszystkich kupców i niezadługo przestaną nam już kredytować. Nie mówiąc już o ludziach naszych, my sami nieraz nie mamy dosyć świec, drew na opał i zapasów żywności. Od cara niczego doprosić się nie można, bo nigdy czasu nie ma. A carewicz zawsze pijany.
— Świat pełen jest goryczy — mówiła mi dzisiaj Jej Wysokość — poczynając od dzieciństwa, to jest od wieku siedmioletniego, nie zaznałam nigdy co to jest radość i nie wątpię, że los gotuje mi jeszcze wielkie nieszczęścia w przyszłości.