Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Chcę wiedzieć... czy panna Halina nie jest z kimkolwiek związana uczuciem, czy obietnicą?.. Może pani mi na to nie odpowiadać, bo, powtarzam, nie mam prawa o to pytać...
Orliczowa pomilczała chwilę, a potem odpowiedziała:
— Nie! Nic nigdy mi o tem nie mówiła, a jest ze mną bardzo szczera. Zawsze przez całe życie ciężko pracowała. Jest dumna i, gdyby zechciała połączyć z kim swoje życie, uczyniłaby to tylko w jednym wypadku, jeżeli mogłaby coś swego wnieść do nowej rodziny.
— Panna Halina jest artystką, wniosłaby swój talent, co daje samodzielność i stanowi prawdziwy nie podlegający katastrofom kapitał! — z wybuchem zawołał Malecki.
— Niezawodnie! — zgodziła się Orliczowa. — Lecz Halina dopiero niedawno skończyła konserwatorjum, zaledwie rozpoczęła karjerę artystyczną, gdy wybuchnęła rewolucja, która zmusiła ją do grania w Karltonie i nawet do sprzedawania dzienników...
Umilkła i pokryjomu wytarła oczy chusteczką.
Malecki milczał, zbierając rozbiegające się myśli. Z trudem szukając słów, zaczął szeptać.
— Jeszcze mam jedno pytanie... Nie jest ono zasadnicze bynajmniej... niech pani tego źle nie tłumaczy... Ale dla mnie ta kwestja ma znaczenie osobiste... przez wzgląd na moje własne błędy... grze-