Przejdź do zawartości

Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

równe, doskonałe asfaltowe lub brukowane ulice, po europejsku zbudowane i urządzone domy, gdyż czytał, że Kanton słynął ze swych nadzwyczaj wązkich ulic. Zapytał o to przewodnika, który objaśnił:
— To nowy Kanton, urządzony podług europejskiego planu, na przedmieściach zaś można jeszcze znaleść stare ulice, gdzie nie mogą się rozminąć dwa wózki, popychane przez ludzi. Ale z każdym rokiem coraz mniej już tego pozostaje. Kanton szybko się europeizuje i za jakie 20 lat nie będzie miał w sobie nic chińskiego. Ale zato nazewnątrz! Co się tyczy samego życia, ustroju pewnych warstw ludności pozostaje ono bardziej chińskiem, niż nawet Pekin, lub Nanking. Stare, bardzo stare Chiny i europejska cywilizacja płyną tu równoległemi a od siebie niezależnemi łożyskami.
Jadąc ulicami miasta, Malecki często spotykał europejskie rezydentki, a wtedy myśl jego biegła do Pekinu, gdzie pozostawił dwie tak niepodobne do siebie kobiety. Piękną i bujną, jak róża wychodowana w cieplarni, obcą mu duchem włoską arystokratkę i wdzięczną i delikatną, jak kwiat polny, taką swojską, zrozumiałą i blizką z każdego odruchu serca i myśli — Polkę. Po raz setny porównywał obie, a wtety pozostawała tylko jedna — o złotych włosach, wesołych niebieskich oczach i delikatnie wykrojonych ustach — Orliczówna. Zaczynał tęsknić