Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



W porze obiadowej wszedł doktor Belley. Wysłuchał Maleckiego i opukał, zbadał pułs i działalność serca, potem zaczął mu się przyglądać i rzekł:
— Tak... tak... niezawodnie! Wczoraj już to mnie zastanowiło, a dziś jestem przekonany! Proszę mi powiedzieć... Czy oprócz tej febry... niema pan jakiejś jeszcze choroby... nerwowej, naprzykład? Jakichś przeżyć... przykrości?
Maleoki musiał przyznać rację doktorowi, ale nie opowiedział mu o całym przebiegu sprawy. Jednak rozumny Anglik nie zadowolił się zdawkową odpowiedzią pacjenta. Spojrzał uważnie na Maleckiego i powiedział:
— Choroba pana jest bardzo poważna i wprost groźna. Że pan jest chory na malarję — to niewątpliwe, ale obok tego ma pan nerwową gorączkę, która jest bardziej niebezpieczna. Muszę wiedzieć przyczyny tej choroby, abym mógł z nią walczyć, mój Panie!