Przejdź do zawartości

Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Z Blanką? Nic nie rozumiem.
— Z Blanką de la Tour-Galant.
— Zaklinam się, żem jej nigdy nie znał — mówiłem, ale ten wysłannik szatana spoglądał na mnie tak przenikliwem okiem, żem zaczął wątpić, czy mówię prawdę. Blanka de la Tour-Galant? Tak, znałem kiedyś taką. Czy to nie była ta śliczna tancerka z Chatelet? Nie, ona się nazywała Suzette Nevers. To była inna...
— Przypomnij mi, panie hrabio...
— Więc nie pamiętasz dworu cesarza Okcytanji, gdzieśmy razem przebywali jako wysłańcy króla jegomości?
— Cesarza Okcytanji?
Nie byłem pewien, czy wogóle istniało takie cesarstwo na świecie, ale naraz przypomniałem sobie wszystko jak najdokładniej.
Bywa w psychice naszej takie szczególne zjawisko: przypomnienie rzeczy, które nigdy nie miały miejsca. Teraz wiedziałem, że cesarstwo okcytańskie nigdy nie istniało, a jednak miałem pamięć, że w tym kraju byłem i że znałem jego monarchę — i jego córkę, Blankę, księżniczkę de la Tour-Galant.
— Tak, przypominam sobie szlachetnego cesarza Karola — zawołałem. — Był to prawnuk owego bohatera, co dwór swój opuścił i długie lata żył jako żebrak i przewoźnik rzeczny, i umarł jako święty Julian Szpitalnik
— A więc pamiętasz tę piękną, rosłą dziewicę złotowłosą, którą ja kochałem, a na którą ty ośmieliłeś się rzucić spojrzenie?