Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lejno zdziera z siebie suknie, aż nareszcie staje zupełnie naga i dopiero pszczołę znajduje.
Jest to rzeczywiście taniec, który może i tancerkę i widza doprowadzić do szału. Wirował przedemną jakiś biało-kremowy kłąb materji, którego oś stanowił żywy, czarny posąg świadomie obłąkanej istoty. Nieustannie zmieniały pozycję jej ręce, poszukujące pszczoły i jej nogi, unoszące się do góry i spadające nadół. Jużto kładła się na ziemi, niby to chcąc pszczołę zgnieść na grzbiecie, przyczem nogi, dygocąc, unosiły się w powietrzu; jużto stawała na czterech łapach, jak antylopa. Wreszcie zrzuciła z siebie stanik, potem spódnicę, potem gorset, potem koszulę — i widziałem czarną boginię wspaniałą, szaloną, upojoną.
Od czasu do czasu krzyczała: „Ai—ha! Ai—ha!“
I w tym ostatnim momencie, triumfalna, lekka jak sarna, płomienna, jakby wszystkie pożary świata w niej się zjednoczyły — rzuciła się na mnie powtórnie i znów mię zaczęła całować swoim afrykańskim, piekielnym sposobem.
Przebacz mi, o Ireno! O jakże mdłe i kruche jest ciało ludzkie! Nie zwyciężyłem pokusy. Berberyjska piękność tego dnia została moją władczynią.
Tak zabawialiśmy się do godziny szóstej po południu. Naraz Jane, znów przytomniejsza ode mnie, powiedziała:
— Teraz idź! One przyjdą niezadługo.
Byłem jej posłuszny. Jane musiała się teraz położyć do łóżka, niby jako chora.