Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

braki w oświeceniu i manierach. Przytem uprawiają oni zwykłe złodziejstwo, które oczywiście wymaga śmiałości i tężyzny, siły charakteru i przytomności umysłu, ale nie wymaga bynajmniej wyrobienia inteligencji, co jest rzeczą nieodzowną w mojem rzemiośle. Bo ja nie jestem złodziej; moja specjalność — to tour de force, truc, po polsku „kant“! Jestem kanciarz. Jest to sztuka daleko wyższa, do której potrzebna wielka pomysłowość.
Opowiem panu kiedy moje kanty, to się pan uśmieje zdrowo i przekona, ile trzeba fantazji i orjentacji, ile znajomości duszy człowieka, jakiej przenikliwości, szybkości decyzji, intuicji — poprostu natchnienia — żeby zdobyć gotówkę w dużej ilości, gładko, bezpiecznie i bez żadnych rękoczynów ordynarnych i nużących. Jestem człowiek subtelny — i, oczywiście miewam, jak np. teraz — pewne nieporozumienia z władzą, ale naogół jesteśmy z sobą wcale dobrze. Trzeba się szanować — to moja zasada. Dlatego ja — mimo trudności starałem się kształcić i nauczyłem się po francusku i po niemiecku, dużo podróżowałem po świecie, czytałem Markusa i Darwiena i z ich mądrości stworzyłem osobną partję: P. P. P. P. P. P. — polska partja polityczna prędko potrzebujących pieniędzy. Zresztą żyję rozsądnie, pieniędzy nie marnuję, owszem oszczędzam i mam w Banku złożonych 9.000 rubli. Bez kapitału nie można zrobić poważnego kantu. Ostatnio, powiem panu, co za kawał urządziłem: jeden hrabia zabił swojego szwagra, młodego chłopca. Wielkie było wzburzenie w społeczności. Baronie — myślę sobie — co