Przejdź do zawartości

Strona:Antoni Kucharczyk - Z łąk i pól.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W złotej zorzy
Ranek hoży
Nad wioską zawitał
Wioskę śpiącą,
Z snu wstającą,
Całusem powitał.

Całus złoty
Na opłoty
Na chaty drzemiące,
Kładzie ranek
Jak kochanek
Na swej kochającej.

W nieboskłonie
Słonko płonie,
Sieje złote strzały,
Ptasząt chóry
Hymn natury
Śpiewają wspaniały.

Nad chatami
Kominami
Dym wprost w niebo zmierza,