Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wreszcie 5 kwietnia nastąpił ostatni akt sądu.
Prokurator wygłosił mowę, żądając najwyższej kary, przewidzianej dla nas w artykułach kodeksu, a mianowicie 8 lat ciężkich robót w więzieniu.
Adwokaci nasi zbijali twierdzenia i dowody prokuratora, ten stał przy swojem żądaniu, dowodząc, iż Komitet Centralny był siłą burzącą, anarchiczną, narażającą państwo na wielkie straty materjalne i moralne.
— Panowie sędziowie! — wołał patetycznym głosem prokurator — nie poddawajcie się urokowi tych ludzi, nikomu z nas nieznanych, w większej części — nierosyjskiego pochodzenia. Słyszeliśmy, że obrońcy mówili nam, iż Komitet Centralny utrzymał w swoim ręku ster życia państwowego na Dalekim Wschodzie, a ład, zaprowadzony przez nich, zaoszczędził państwu kilka miljonów rubli. Stwierdzili to świadkowie i główny kontroler kolei. Nie mogę przeciwko temu protestować i powtarzam to. Lecz, panowie sędziowie, pamiętajcie, że Komitet Centralny tem bardziej jest niebezpieczny, gdyż nauczył rewolucjonistów, jak należy się obchodzić bez władz rządu prawomocnego i jak się powinno kierować nawą państwową. Praktyka Komitetu Centralnego będzie szkołą przyszłej rewolucji, wrogiej rządowi Jego Cesarskiej Mości.
Była to wielka pomyłka prokuratora. Zagalopował się zbytnio i wypowiedział zdanie, które było dla nas najskuteczniejszą obroną. Odrazu wykorzystał to nasz adwokat, p. Tomaszewski, i zręcznie zbił dowodzenie prokuratora o anarchizmie i o stratach materjalnych, które rzekomo przynieśliśmy Rosji.
Za stołem sędziów siedziało pięciu członków sądu wojennego z prezesem na czele. Zaczęli się nieznacznie uśmiechać i drwiąco spoglądać na prokuratora, który,