Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tłum rozpraszał się w panice po całem mieście.
Wiadomość, że wojsko strzelało do spokojnego pochodu, obiegła lotem błyskawicy całe miasto i dotarła do fortów Ruskiej Wyspy i na stojące w Złotym Rogu[1] statki wojenne. Śród żołnierzy było dużo rewolucyjnie nastrojonych ludzi, a śród marynarzy innych wcale nie było. Majtkowie ze statków, porwawszy za broń, biegli przez zamarzniętą zatokę do miasta, żołnierze na jednym z fortów wywiesili czerwoną flagę rewolucyjną.
Tylko jeden z pułków, niedawno przybyły z Rosji, zachowywał spokój i oczekiwał rozkazu ze sztabu.
Gdy generał Kazbek dowiedział się, co zaszło w mieście, rozkazał temu pułkowi strzelać z armat do miasta i do statków.
Na pierwsze wystrzały odpowiedziały działa z innych bateryj i okrętów. Pociski pękały w różnych miejscach w mieście i na otaczających je górach, z ukrytemi na nich fortami. W kilku dzielnicach naraz wybuchł pożar. Zapaliły się składy handlowe dzielnicy chińskiej, potem płomień szaleć zaczął w wąskich uliczkach pomiędzy japońskiemi domkami, aż nareszcie przerzucił się na Świetlankę, do śródmieścia.

Śród wyjących płomieni, kłębów dymu, walących się domów, przebiegały, podobne do wściekłych szakali, bandy, złożone z różnych mętów miejskich, członków monarchistycznych organizacyj i chunchuzów, którzy ściągali tu z gór okolicznych i z niezaludnionych brzegów zatoki Amurskiej. W niektórych miejscach odbywały się potyczki zbrojne, a nikt tego dnia nie liczył zabitych i rannych. Dawno ukrywana nienawiść, zemsta, żądza

  1. Zatoka, nad którą jest położony Władywostok.