Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W Charbinie chunchuzi napadli na mieszkanie Sass-Tisowskiego i Golcowa, członków naszego Związku, i zabiwszy im żony, zrabowali wszystkie rzeczy i znikli bez śladu.
Podobne napady uczyniono też na kierowników filji „Związku pracujących“ w Chajłarze i Tsycikarze, gdzie zginęło kilka osób. Do mego wagonu, gdym jechał do Władywostoku, na jednej małej stacji, gdzie dokonywałem rewizji spraw miejscowej filji Związku, banda chunchuzów dała kilka salw, przedziurawiła ściany, pobiła okna, nikogo zresztą nie zraniwszy, gdyż w wagonie nikogo nie było. Gdy w parę godzin potem w małej wiosce, znajdującej się przy stacji, robiono rewizję, aresztowano herszta chunchuskiej bandy, a znaleziono go w domu technika kolejowego, czynnego członka bojówki „Związku narodu rosyjskiego“.
Bandy chunchuzów dokonały kilku napadów na mosty kolejowe, napady te jednak były odparte, co nie przeszkodziło monarchistom oskarżyć nas, że „Związek pracujących“ zamierza zburzyć mosty, aby zgubić armję, pozostającą jeszcze na pozycjach w Mandżurji, około Sypingaju. Intrygi tego rodzaju wnosiły do armji rozgoryczenie i niepokój.
Odpowiedzieliśmy na te oskarżenia bardzo energicznie, chociaż zupełnie niespodzianie.
Pewnej nocy policmajster Charbina, rotmistrz von Ziegler, obchodząc z oddziałem swoich ludzi przedmieście Fu-dzia-dziań, przypadkowo natknął się na zbiorowisko chunchuzów w jakiejś palarni opjum. Z podsłuchanych rozmów Ziegler zrozumiał, że bandyci mają zamiar napaść na jeden z banków, dokąd ma ich wpuścić Chińczyk-stróż. Policmajster ze swymi ludźmi wpadł do nory chunchuzów, zaaresztował wszystkich, a śród