Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i razem z Własienką opuściliśmy tę norę ohydnego agenta policji, gdzie przy butelce wódki obmyślano podły, zbrodniczy plan przelania krwi i zdrady tchórzliwej, podziemnej.
Nazajutrz doniesiono mi, że komitet robotniczy, czyli, jak go nazywano, „Mały Komitet“, obrał sobie innego prezesa, ponieważ Iwanow znikł bez śladu.
Widocznie, nastraszyły go narazie moje słowa i argumenty Własienki.
Jednak zmiana prezesa nie wniosła uspokojenia w masy robotnicze. Pokazywano mi kilka razy na dzień coraz to nowe proklamacje, wydawane przez „Mały Komitet“, a nawołujące żołnierzy i marynarzy do wymordowania wszystkich oficerów, do podziału zaopatrzenia bojowego i do napadu na miasta, gdzie miały swoje siedziby „znienawidzona burżuazja i inteligencja“. W innych odezwach „Mały Komitet“ żądał uzbrojenia robotników, rozpoczęcia wojny z burżuazją i inteligencją i konfiskaty ich majętności na rzecz „ludu“. Z telegramów dowiedziałem się, że takie odezwy wywierają silne wrażenie na robotników w innych miastach Syberji, szczególnie zaś we Władywostoku, Chabarowsku, Mikołajewsku nad Amurem i Błagowieszczeńsku, gdzie masy robotnicze zaczynają się burzyć i wyrywać z pod władzy naszego Centralnego Komitetu. W Mikołajewsku dzikie bandy wyrzutków społeczeństwa, złożone przeważnie ze zbiegów więziennych, a pracujące przy połowie ryb u ujścia Amuru do morza, zrabowały składy towarowe swoich gospodarzy i podpaliły ich domy; w Błagowieszczeńsku tłum pijanych robotników z kopalni złota napadł na bank, usiłując dostać się do cementowych lochów, gdzie przechowywano bloki złota. Generał Liniewicz pisał do mnie, że w wojsku odezwy komitetu robotni-