Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a u jego stóp małe ognisko z gotującą się w imbryku herbatą.
Wszystko przebaczyliśmy „posągowi“ za kilka łyków gorącego, ożywczego płynu.
W godzinę później, wysuszywszy trochę ubrania, jechaliśmy już wozem do wioski, gdzie mieliśmy naszą główną kwaterę.

Po bitwie pod Laojanem.

Jednak zejść z wozu bez pomocy już nie mogłem. Bolał mnie straszliwie opuchnięty staw i przy najmniejszym ruchu prawą nogą nie mogłem wstrzymać się od jęku.
Przeleżałem około tygodnia w brudnej „fan-tze“, łykając aspirynę i salipirynę i nacierając chore, zaognione biodro maścią, w którą zaopatrzył mnie lekarz.