Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Laptiew dał jej sto rubli i obiecał, że rozmówi się z Panaurowem; odprowadzając ją do przedpokoju, bał się, by znów szlochać nie zaczęła, lub nie padła przed nim na kolana.
Po niej przyszedł Kisz. Potem zjawił się Kostia z aparatem fotograficznym. W ostatnich czasach oddał się cały temu zajęciu, po kilka razy dziennie fotografował wszystkich w domu. Bawiło go to, ale i pociągało za sobą dużo przykrości, tak, że nawet schudł trochę.
Przed herbatą przyszedł Teodor. Usiadł w kącie gabinetu, otworzył książkę i długo patrzał na tę samą stronicę, choć widocznie nie czytał. Następnie pił herbatę; był bardzo czerwony. W obecności brata Łaptiew czuł jakiś ciężar na duszy, nawet jego milczenie było mu nieprzyjemnem.
— Możesz powinszować Rosyi nowego publicysty — rzekł Teodor. — Ale żart na stronę, zdecydowałem się, bracie, na napisanie pewnego artykułu; to, że tak powiem, tylko próba pióra, przyniosłem, żeby ci ją pokazać. Przeczytaj, mój drogi, i powiedz, co o tem myślisz. Tylko szczerze.
Wyjął jakiś zeszycik z kieszeni i podał go bratu. Artykuł był zatytułowany: »Rosyjska dusza«; napisany był nudnie, bezbarwnie, tak, jak piszą ludzie niutalentowani, zarozumiali. Główna myśl była taka: człowiek inteligentny może nie wierzyć w rzeczy nadnaturalne, ale powinien ukrywać swoją niewiarę, żeby nie dawać zgorszenia i nie budzić wątpliwości; bez wiary niema idealizmu, a przeznaczeniem idealizmu jest wyzwolenie Europy i wprowadzenie jej na właściwą drogę.
— Ale nie wspominasz od czego Europę wyzwolić trzeba — rzekł Łaptiew.
— To się samo przez się rozumie.
— Nic się nie rozumie — odparł Łaptiew wzburzony i przeszedł się po pokoju.