Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wierzcie mi, wierzcie — mówiła błagalnym głosem, przytulając do piersi to jedną, to drugą — tatko przyjedzie dzisiaj, telegrafował. Żal wam mamy i mnie żal, serce mi pęka, ale, cóż robić? Przecież wbrew woli Boga nie pójdziemy!
Kiedy przestały płakać, owinęła je i zawiozła na spacer. Przejechały się po Małej Dymitrowce, potem po Twiorskiej; przy Iwerskiej zatrzymały się, postawiły trzy świece, i pomodliły się, klęcząc. Wracając, zajechały do Filippowa i kupiły sobie postnych obwarzanków z makiem.
Łaptiewowie jedli obiad o trzeciej. Potrawy podawał Piotr. Ów Piotr w ciągu dnia biegał na pocztę, to do składu, to do sądu okręgowego dla Kostii, wieczorem skręcał papierosy, w nocy otwierał drzwi, a już o piątej rano palił w piecach i nikt nie wiedział kiedy on śpi. Lubił niezwykle odkorkowywać wodę selcerską, robił to lekko, bez hałasu, nie rozlewając ani jednej kropelki.
— Daj Boże!— rzekł Kostia, wypijając przed zupą kieliszek wódki.
Kostia nie podobał się z początku Julii Siergiejewnie; jego bas, jego słówka w rodzaju »zajechał w mordę«, »wyobraź samowarczyk«, jego zwyczaj chodzenia koło szkła, wydawały jej się trywialnemi. Poznawszy go bliżej, poczuła pewną przyjemność w jego towarzystwie. Był z nią otwartym, lubił porozmawiać z nią wieczorem półgłosem o czemkolwiek; dawał jej nawet do czytania powieści swego pióra, które dotychczas stanowiły tajemnicę dla takich nawet przyjaciół, jak Łaptiew i Jarcew. Czytała te powieści i nie chcąc go martwić, chwaliła je, a on się cieszył, gdyż miał nadzieję, że wcześniej, czy później zostanie sławnym pisarzem. W powieściach swoich opisywał tylko wieś i folwarki obywatelskie, chociaż wieś oglądał bardzo rzadko, tylko wtedy, gdy