Żywe zaprzeczenie utartej opinii, że literat w Polsce musi chodzić bez butów, nietylko bowiem ma tę część garderoby, pochodzącą od pierwszorzędnego majstra, ale nadto jeszcze około — pół miliona majątku. Karyera jego jest jakby długim łańcuchem, którego poszczególne ogniwa stanowią terna na loteryi życiowej. Pochodzi z drobnej szlachty w samborskiem. Na widownię publiczną wypłynął jako „czerwony“ dziennikarz, uprawiający politykę „nieprzejednanych“ w wychodzących około r. 1865. pismach lwowskich, dopóki ówczesny namiestnik Galicyi hr. Agenor Gołuchowski nie przejednał go posadą naczelnego redaktora urzędowej Gazety Lwowskiej. Odtąd datuje się literacka i finansowa karyera Łozińskiego. Gazetę z sztywnego urzędowego biuletynu zrobił pismem poczytnem, po raz pierwszy przemycił na jej szpalty wyklęty dotąd wyraz: „Polska“ i założył w formie dodatku istniejący do dziś cenny miesięcznik pt. „Prze-