Strona:Anton Czechow - Partja winta.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ka... Sprzedałem bliźniego i za te pieniądze kupiłem futro... I czapka z gwiazdką też... Zaraz, zaraz, com to chciał?... Czas do domu... Żegnaj, piesku... szelmutko...
— Rrrr...
Romansow pogładził psa i, pozwoliwszy się jeszcze raz ugryźć w łydkę, otulił się futrem i chwiejnym krokiem powlókł się do swoich drzwi.
Obudziwszy się nazajutrz w południe, Romansow ujrzał coś niezwykłego. Głowę, ręce i nogi miał zabandażowane. Przy łóżku stała zapłakana żona i zafrasowany lekarz.