Strona:Anton Czechow - Śmierć urzędnika.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wa, to i owo, oni, wiesz, są okropnie zabawni! Niepostrzeżenie tak spędziliśmy wieczór... Nagle, wpada Julja... Rzuca się na mnie, na Mametkuła... urządza nam scenę... pfuj! Ja tego nie rozumiem, Wasia!
Wasia chrząknął, nachmurzył się i zaczął chodzić po pokoju.
— Wesołoście tam spędzały czas, niema co mówić! — mruknął, uśmiechając się z odrazą.
— No, jakie to jest głu-upie! — obraziła się Natalja Michajłowna. — Ja wiem, o czem ty myślisz! Ty zawsze masz takie brzydkie myśli. Nie będę ci już nic opowiadała! Nie będę!
Kobietka wydęła wargi i umilkła.