Przejdź do zawartości

Strona:Annie Besant - Wtajemniczenie czyli droga do nadczłowieczeństwa.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

je uwagę, zaczynamy czytać, potem studjować, a wreszcie się uczyć. Czasem bywa to odczyt, na który wstępujemy bezmyślnie, dla zabicia godzinki czasu, z którą nie wiemy co począć. Czasem jakiś obraz, podobny do przedziwnych obrazów wielkiego artysty Wattsa. Niekiedy zaś, gdy jest mało prawdopodobieństwa, aby móc natrafić na taką książkę, odczyt, lub rozmowę z przyjacielem o tych wielkich zagadnieniach przychodzi to nawet, jak przyszło do mnie, nie przez książkę, ni obraz, ni odczyt, ale wprost przez Głos, który, zdawało mi się, zabrzmiał wewnątrz mnie samej, a jednak poza mną, a był głosem tak wyraźnie nie moim, że nie namyślając się nawet, odpowiedziałam mu głośno, — jak gdyby rozmawiając z istotą żywą. Znajdowałam się wówczas sama w biurze, w jednej z najbardziej ruchliwych dzielnic Londynu. Był późny wieczór, wśród owej przedziwnej ciszy miejskiej, gdy wszelka fala ludzka już odpłynęła ku przedmieściom i doznajemy tej niezmiernej samotności, jaką zna tylko to olbrzymie miasto w godzinie ciszy wieczornej. Głos ów miał w sobie coś, jak mi się zdało w owej chwili, surowego, jasnego, stanowczego, twardego: „Czy zgadzasz się poświęcić wszystko, by poznać prawdę“? A ja odrzekłam poprostu, bez zastrzeżeń: „Oczywiście, tego tylko pragnę“. Lecz on nalegał z naciskiem: „Czy niema nic takiego, co byś chciała zatrzymać dla siebie? Czyś gotowa wyrzec się istotnie wszystkiego“? Odrzekłam znowu: „Niema nic, czego bym nie chciała poświęcić, byle móc wiedzieć“. Wówczas Głos stał się dźwięczny jak muzyka, pełna jakby uśmiechniętego, a dobrego współczucia: „W krótkim czasie Światło błyśnie“. I znów zaległa cisza, a ja stałam, dziwiąc się temu co zaszło, lecz w dwa tygodnie po tem dziwnem zdarzeniu wpadła mi w ręce „Nauka Tajemna“ pani