Przejdź do zawartości

Strona:Annie Besant - Wtajemniczenie czyli droga do nadczłowieczeństwa.pdf/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dopóty wielka świątynia Bractwa Ludzkości nie mogła się budować i wznosić odpowiednio. Robota dłuta i młota to robota mozolna; gwarny jest kamieniarski podwórzec, pełen kurzu i zamętu; lecz z kurzu i wrzawy, z ciosów i odłamów, wyłaniają się oszlifowane kamienie silnych indywidualności, zdatnych do wbudowania w jeden gmach, do spojenia w społeczność potężnego Braterstwa. Wpierw bowiem należy Braci wyrobić, potem dopiero można tworzyć Bractwo. I ta, miniona już, walka o indywidualizm była koniecznym wstępem do stworzenia potężniejszej i szczęśliwszej rasy.
Pośród całego indywidualistycznego zmagania się, wśród chaosu walczących klas, ludzie spostrzegają, że Chrystus głosił jeszcze jednę prawdę zasadniczą, niedość wyraźnie słyszaną w ubiegłych wiekach, lecz dziś przemawiającą mocno i wszechwładnie. Oto, że ten, kto jest największym, powinien być tym, który służy najlepiej; że zdobyta siła ma się dobrowolnie oddać służeniu słabszym; że im większą moc — tem większy obowiązek; że ci, którzy stoją najwyżej, powinni stać się służebnikami wszystkich. Nuta samoofiary dźwięczy w Chrześcijaństwie tak silnie, jak w żadnej innej z wielkich religji świata — i chociaż na początku widzimy ścieranie się indywidualności, widzimy, że jest to tylko środek dla wyraźnego celu przysposobienia jednostki do współpracy z innymi, do pomagania braciom. Tym sposobem z nauki Chrystusa i początków nowego cyklu wyrosła cywilizacja wojująca i burzliwa, lecz w niej to właśnie budziło się społeczne sumienie, rozumienie ludzkiego obowiązku, uznanie odpowiedzialności człowieka. A gdy indywidualizm spełni swe zadanie, gdy wypełni nieuniknione swe przeznaczenie, wówczas Mistrz powróci i wskaże nam, jak spajać