Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

leją przejechałem już cały dzień i noc, aż oparłem się w Ostrowcu, gdzie fabryki; tam chłopa tutejszego brat kowalem był. I pewność tę miałem, że tam do socjalistów dostąpię i reszty się dowiem. Tak się też stało, a reszta wam wiadoma“.

Deszcz trochę zelżał, kiedy Rylski wchodził do wsi. Szedł ostrożnie, niby dla błota, skradał się po pod opłotkami, omijając wielkie jak jeziora bajury, a oczyma strzygł po bokach, wypatrując jakowychś znaków, po których poznać możnaby było, co zaś we wsi się dzieje.. Minął jedną chałupę, drugą, pod trzecią na podwórku zobaczył z dziesięć bab, stojących w kupie na deszczu i rozprawiających gorąco. Kiedy wchodził na podwórze, umilkły nagle. —
Niech będzie pochwalony... A nie sprzedacie kobietki gąski jednej, drugiej? Kupię choćby dziesięć.
— Na wieki wieków. Gąski som, czemu nie, a po ile dacie? — odezwała się jedna z brzegu.
— Dam, ile będzie wartało, niechno jeno na oczy towar zobaczę. A cóż wy ciotki tak na deszczu rajcujecie? Szmat wam nie szkoda? Cóż się tu takiego znowu stało? Pewnie kuna gąskę zadusiła, to i wszystkie kumy radzą. Nie bójcie się, ja i zaduszoną kupię.
— Et, dalibyście pokój z wykpiwaniem, kiedy we wsi nieszczęście...
— Nie zmarło się komu, czego Boże broń?
— A jużebych wolała, żeby on pomarł i leżał siny w chałupie — porwała się jedna moda i tęga