Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swoich starszych. Ano, myślę sobie, może Bóg da siły i mocy, że ja ich przerobię i oczy otworzę. Nie mnie, myślę, uczyć państwo uczone, którzy sami książki piszą. nie tylko czytają. ale spróbuję.
„I zacząłem po dobroci, a z uszanowaniem należytem. Kiedym zaś zaczął prawić o tem, co mi leżało na duszy, a gadałem ze śmiałością,bo każde święte słowo owego księdza pamiętałem, jak i teraz pamiętam, pomarszczyli się panowie i tu po raz pierwszy zaczęli my się kłócić. Od słowa do słowa. Aż jeden przerywa mnie z krzykiem wielkim: „socjalista“! Tego imienia ja nie słyszał nigdy, obraziłem się więc i powiadam: „jak mnie kto przezywa po pijanemu, to idę sobie dalej, ale jak po trzeźwemu, a jeszcze w moim własnym domu, to bardzo łatwo wziąć się u mnie do kłonicy“. Pod sam nos podsunęłem jemu kułak i powiadam: „prawdy chce naród i szczerego słowa, i żeby między nami było braterstwo, i żeby jeden drugiego nie gnębił, choćby Polak Polaka. A obrazków i wierszyków o Kościuszce to my mamy dosyć, choć i święty człek był Kościuszko. Ruchu naród chce i roboty, i żeby się już coś nareszcie zaczęło, bo mądrzy, powiadam, już jesteśmy na te rzeczy polityczne, a znosim wszystko tak samo, jak i głupi..... „Tedy drugi pyta, gdziem ja się zwąchał ze socjalistami, żem taki hardy. Więc już nie mogłem krwi swojej powstrzymać i bardzo brzydko po chłopsku odrzekłem na przyczepkę. Na to rzeknie jeden, taki ostry pan, co ino wciąż mrużył oczy przez okulary: „Będziesz ty Chowaniec trupy powstańcze ob-