Przejdź do zawartości

Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pamiętasz? To była bodaj najcięższa, najtrudniejsza próba...
Tu dopiero giąć się zaczęły barki pod brzemieniem, tu trzeba było zęby zaciskać, żeby wytrwać, żeby przetrwać...
A jak przychodziła czarna, zła godzina, w której czuje się ukłucie w samo serce — podłe ukłucie trwogi i niewiary...
Ten moment straszny, kiedy to w czasie ataku żołnierz ustaje w natarciu, kiedy chce broń rzucić i uciekać, uciekać, uciekać...
Tyś mi w oczy patrzył wtedy długo długo w milczeniu... I powracałem, powracałem...
Tyś był mocniejszy...


∗             ∗

Pamiętasz? Dwóch nas zostało po pogromie i nikogo więcej na szerokim świecie — we dwóch porwaliśmy się...
Teraz nie uwierzyliby ludzi, a jednak — pamiętasz przecie — dwóch nas było wtedy i nikogo więcej...,
Teraz po latach i samemu trudno dać wiary...
Jak przetrwaliśmy te czasy pierwsze? Widać, prawdą jest, co stoi w Piśmie. Bywa wiara, która góry dźwiga i z miejsca przenosi...
Czasy głodu, chłodu, poniewierki... I nieufności ludzkiej i strachu i zawiści...
Za dziesięciu każdy z nas robił, a we dwóch i za jednegośmy nie jedli...
Rwała się przędza nasza, jako pajęczyna na wi-