Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zdjęła go bolesna tęsknota: Nie wróci czar... Z nudą i wstrętem odwracała się od myśl od życia, w którem ugrzązł już bez wyjścia, w którem rozprószył i zagubił wszystkie siły, wszystkie dary młodości...
Powszedniość i nuda codziennego kieratu pracy społecznej odsłoniła się przed nim znagła, aż wzdrygnął się od wstrętu. Z pośrodka bezmiernej pustyni wyłoniło się oblicze tępe i pewne siebie — bezczelne oczy patrzały nań groźnie, nakazująco, za moment głos gruby, chamski, huknie nań: —
Dosyć tego! Do szeregu!
Za moment świśnie nad jego plecami harap ekonomski.
Wściekłe uczucie buntu targnęło nim, olśniła go niespodziana myśl, że oto znalazł sprawcę tego, co się stało. Przelotne uczucie ulgi, że oto nie on jeden stoi przed trybunałem tego łoża śmierci — a za chwilę już uczucie wstydu, poniżenia i jeszcze nieznośniejszy wstręt do samego siebie. Nieudźwigniony ciężar winy tłoczył go i spychał kędyś w przepaść. Krok za krokiem osuwał się niżej i niżej ku niewiadomej czeluści.
Jeszcze chwilka i pogrąży się bezpowrotnie.
Z rozpaczą spojrzał ku ojcu, jakby wzywając go na ratunek i wraz serce zamarło w nim — ojciec patrzył jasnem, zupełnie przytomnem okiem. Antek czuł na sobie jego głębokie, przejmujące nawskroś spojrzenie.
Ustał w biegu swoim czas, ucichły wszelkie odgłosy życia i znikło wszystko, co jest w przestrzeni. Oj-