Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dźwięczą słowa — kiedyż przyjdziesz, chwilo objawienia, kiedy zrodzi się w mózgu błyskawica myśli? Kiedy rozegrzmi słowo nowe, upragnione? Jakże tęskne są oczy tłumu, jakże smutne! U stropu wiszą ciężkie żelazne łańcuchy, kołyszą się ciężkie żelazne klamry i koła...
...Ciasna, wązka uliczka, szczelina między wysokiemi domami, wokoło huczy wielkie miasto, wieczór jesienny, mgła tłumi światła, bruk połyskuje od deszczu. Krwi szuka, szuka śladów, by głowę odsłonić i we czci się pochylić na tym miejscu. Gdzie jesteś? Czy to Stare Miasto? Czy to zaułek starego Paryża? Czyjej krwi szukasz, kogo żałujesz? Sześciu ich tu poległo, jęczy świeży rodzony żal. — A nas tu padło tysiąc, mówi szeptem grobowym mroczna uliczka — jakaż to uliczka? Gdzie to było? Kiedy?...
...Stary nieznajomy człowiek oddawna już dobija się do tajemniczych drzwi w głębi wielkiego podwórza, podważa je drągiem żelaznym,