Strona:Andrzej Strug - Dzieje jednego pocisku.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i t. d. Pierwszy rejent zapłacił rubli okupu i wyjechał ze strachu do Warszawy, choć Boim upewniał go, że mu włos z głowy nie spadnie. Naczelnik powiatu aresztował faktora, ale gdy przyszedł doń Symcha Szter, kupiec, z którym naczelnik prowadził pewne interesy poufne, i pogadał z nim we cztery oczy, naczelnik uwolnił faktora i odtąd wypłacał regularnie co miesiąc po dziesięć rubli okupu. Naczelnik straży ziemskiej nic nie płacił, natomiast otrzymywał co miesiąc sto rubli oraz kosztowny prezent: sztukę sukna, zegarek, piękną strzelbę myśliwską, dwanaście łokci jedwabiu dla żony, pół tuzina szampana i t. p.
Rabin rzucił na Boima cichy „cherym“, ale gdy z nim pogadał zacny i nabożny Szter, „cherym“ zdjął i płacił aż 15 rubli miesięcznie. Kapitan załogi płacił 7 rb. 50 kop., doktór 5 rubli, żandarm powiatowy 12. Najgrubiej opłacał się kupiec zbożowy, Icek Leder, oraz handlarz lasami, litwak, Borys Mikołajewicz Orszański. Ci płacili po 50 rb. na miesiąc i jeszcze byli radzi, bo mogli z zupełną swobodą jeździć za interesami po nocy, jak za dobrych czasów. „Oni“ dotrzymywali umowy święcie a kupiec korzenny, stary i skąpy Goldzweig, sam był winien, że zrabowano mu raz cały transport towaru, wieziony od kolei, a raz w nocy strzelono trzy razy do jego okna. Chciał on bowiem być mądrzejszym od rabina, a mężniejszym od pana kapitana. To też zapłacił karę, ustalił podatek miesięczny i zapłacił słony wykup za towar, któ-