Strona:Andrzej Stopka Nazimek - Sabała.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie złotemi podkowami, ale dla kogo, tego dokładnie dziś nikt nie pamięta.
Obławy kłusownicze na niedźwiedzie, dziki, rysie i wilki przemieniły się w daleko mniej sportowne, ale zyskowniejsze polowania na bogatych gości.
Bzdurstwem nazywają dziś Zakopianie przygody nieszczęśliwego w miłości, a tak pięknego Janika, o którym do dziś dnia tyle piosnek śpiewają góralki.
Przestały zajmować opowiadania o okrutnych czynach mściwego Marduły, lub o miłości awanturnicy Kacki, kochanki śmiałego Matei, o bogato rzeźbionej, wystawionej dla niej pod reglami chałupie, o darach bogatych, którymi ją obsypywał i wreszcie o tragicznym końcu jej zalotników, ginących jeden po drugim z ręki strasznego Odyseusza-Matei.
Konserwatorów góralskiej mody było dawniej wśród górali więcej. Nosili oni do niedawna spodnie »ze zàscypkom«, cuhy bez oblanki, kapelusz »wymascony«, a »ubuwali się po wierhu«.
Cały ten strój był im tak własny, że nie było w nim nawet nitki cudzej roboty. Wszystko było albo własnego — domowego wyrobu, albo w każdym razie Podhala.
Z tych ludzi ubierających się po staroświecku pamiętam: Michałka, Michnę i Skwarka.