Strona:Andrzej Kijowski - Dziecko przez ptaka przyniesione.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu ja wkroczę.
Nad gazetami dziadek ślęczał, które znoszono mu co rano, i sprawozdania wszystkie czytał, paszkwile, polemiki, mowy, które płynęły rzeką druku przez lata po tej rewolucji, co ją „krakowską” nazywano.
Kiedy się czyta pamiętniki wcześniej ode mnie urodzonych, szczęśliwszych dzieci, ich lekturą były „Dzwoneczki”, „Pszczółki”, „Słonka”, lub „Illustracye” staroświeckie: długie kominy lokomotyw jak samowary ozdobione ornamentami; wystawy dalii, które inauguruje cesarz z małżonką — cesarz z bródką i cesarzowa z długim trenem, którego każdy fałd i frędzel odrysowany cienkim piórkiem pobudza podziw dla precyzji i cierpliwości epok dawnych. Daleko — wojny egzotyczne toczą się pośród plemion dzikich z wojskami, które w krótkich gatkach albo w spódniczkach, w hełmach z korka, niosą kulturę w głąb pustyni. Co się kraju tyczy, włościanie i rzemieślnicy związki tworzą, aby oświatę propagować, zwalczać złe wpływy i pijaństwo. „Módl się i pracuj hasłem będzie przyszłej epoki” — głosi tytuł czcionką ozdobną drukowany, w winietce z kwiatów, w ornamencie pługów i młotów, słońc i krzyżów, i olbrzym z jaśniejącą twarzą, w zgrzebnej koszuli, ale czysty, patrzy z nadzieją w lepsze jutro, kobietę mając obok siebie zacną, choć prostą, oraz dziatek całą gromadę.
Ja zaś czytam:
„Zbrodnia czy rozpacz”.
„Ręka i miecz”.
I: „Jaką rolę w zajściach odegrał osobnik tajemniczy, który...”
Tajemniczy osobnik... Zły duch, mąciciel czystej