Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na skargę ślicznej królewny król Mikrus odpowiedział:
— Kocham cię Zazulko, księżniczko Żyznych Pól i królowo Krasnoludków. I dlatego zatrzymałem cię w podziemiach naszych, by udzielić ci wiedzy, która stokroć przewyższa wszystko, czegoby mogli nauczyć cię ludzie, którzy są o wiele mniej zdolni i uczeni od nas.
— Być może — odrzekła Zazulka — ale za to są o wiele podobniejsi do mnie. I pewnie dlatego wolę ich od Krasnoludków. Maleńki królu Mikrusie, pozwól mi ujrzeć matkę mą, księżnę Żyznych Pól, bo inaczej umrę z żalu i tęsknoty.
Król Mikrus oddalił się, nie powiedziawszy ani słowa.
Zrozpaczona Zazulka siedziała dalej na występie skalnym i z odrzuconą w tył głową, patrzyła na słońce, wślizgujące się w szczelinę, wspominając, jak to w rozkosznem jego cieple pławi się ziemia cała, jak dobroczynne jego promienie przenikają wszystkich zarówno — nawet nędzarzy, żebrzących po gościńcach. Zwolna, zwolna, promień zbladł, a złote światło ustąpiło miejsca błękitnawej smudze zmroku, noc ogarniała ziemię. Pierwsza gwiazdka ukazała się tam w górze, nad szczeliną skalną.
Pogrążona w marzeniu Zazulka, uczuła nagle, że ktoś zlekka dotyka jej ramienia. To król Mikrus odziany w płaszcz czarny, zbliżył się ku niej i narzuciwszy na jej ramiona płaszcz podobny swemu, rzekł:
— Pójdź!
Wąskim przesmykiem górskim wyprowadził ją z podziemi. Gdy Zazulka ujrzała drzewa poruszane podmuchem wiatru, obłoki, przesuwające się po niebie i przesłaniające tarczę księżyca, gdy przeniknął ją chłód pogodnej nocy letniej, gdy owionął ją zapach ziół a powietrze, którem oddychała w dzieciństwie, głębokim westchnieniem podniosło pierś jej dziewiczą, Zazulka zachwiała się na nogach. Zdawało jej się, że umiera z radości.