Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ CZTERNASTY.
OPOWIADA, JAK ZAZULKA UJRZAŁA SWĄ MATKĘ, ALE NIE MOGŁA JEJ UŚCISKAĆ.

Odkąd czoło Zazulki ozdobiła korona królewska, smutek i zaduma nawiedzały ją jeszcze częściej, niż dawniej, gdy z włosami wolno puszczonemi na ramiona wbiegała do kuźni, by pociągnąć za brody przyjaciół swych Fik—Mika, Łada, Brzdąka i Puka, których twarze zrumienione blaskiem płomienia rozjaśniały się radością na jej widok. Poczciwe Krasnoludki, które jeszcze tak niedawno huśtały ją na kolanach, nazywały Zazuleńką, teraz pochylały przed nią czoło w milczących pokłonach. I Zazulka żałowała coraz częściej, że przestała już być dzieckiem i smuciło ją, że jest królową Krasnoludków.
Od czasu, gdy ujrzała łzy w oczach króla Mikrusa, widok jego sprawiał jej przykrość. Ale lubiła go zawsze serdecznie, wiedząc jak jest dobry, przeczuwając, że jest nieszczęśliwy.
Pewnego dnia (jeżeli wogóle może być mowa o dniach w państwie Krasnoludków) Zazulka wzięła króla Mikrusa za rękę i pociągnąwszy go ku szczelinie skalnej, gdzie w promieniu wciskającego się przez nią słońca, tańczyły płatki złote, rzekła:
— Maleńki królu Mikrusie, źle mi jest bardzo. Kochasz mnie, jesteś królem, a mnie jest tak bardzo źle.