Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzynę. Ale oblicza wojowników tych, czy myśliwych, nie miały wyrazu okrucieństwa, ni dzikości. Wręcz przeciwnie na licach ich gościł ten sam wyraz słodyczy i powagi, który natchnął ufnością serce Zazulki, gdy przyjrzała się lepiej leśnym Krasnoludkom. Byli też zupełnie podobni do nich.
Pośrodku swych żołnierzy stał Krasnoludek pełen majestatu. Nad lewem jego uchem, zwieszało się pióro kogucie, a czoło otaczał dyadem zdobny w olbrzymie klejnoty. Z pod płaszcza, którego poła odrzucona była na plecy, ukazywało się żylaste ramię, owieszone złotemi bransoletami. Róg z kości słoniowej i srebra cyzelowanego zwieszał się do jego pasa. Lewą rękę wsparł mocno na lancy, a prawą przesłaniał oczy, by lepiej przyjrzeć się Zazulce, która ukazała się od strony światła.
— Królu Mikrusie — rzekły karliki leśne, stanąwszy przed swym władcą — przywiedliśmy ku tobie piękne dziecię ludzkie, znalezione na brzegu Błękitnego Jeziora. Na imię jej Zazulka.
— Postąpiliście słusznie — odrzekł król Mikrus. — Będzie żyła wśród nas, jak tego wymagają ustawy naszego państwa.
To rzekłszy, podszedł ku Zazulce.
— Bądź pozdrowiona, Zazulko — wyrzekł z niezmierną tkliwością, bo w sercu jego zrodziło się już gorące uczucie dla zbłąkanego dziewczątka. Wspiął się na końce palców, by ucałować zwieszoną jej rączkę i zapewnił ją, że nietylko najmniejsza krzywda nie spotka jej w państwie Krasnoludków, ale co więcej każde życzenie jej będzie spełnione natychmiast, choćby żądała najkosztowniejszych klejnotów, zwierciadeł i szat tkanych z chińskiego jedwabiu i złota.
— Chciałabym bardzo mieć trzewiczki, — rzekła na to Zazulka.
Król Mikrus uderzył lancą w tarczę bronzową zawie-