Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY.
WIERNY OPIS PRZYJĘCIA, JAKIE ZGOTOWAŁ KRÓL MIKRUS
KSIĘŻNICZCE ŻYZNYCH PÓL.

Krasnoludki wspinały się krętą stromą ścieżyną, wiodącą po zalesionym stoku góry. Z pośród zszarzałej zieleni karłowatych dębów wysterczały tu i ówdzie wielkie nagie złomy granitu gdzieniegdzie pokryte rdzą. Dziki ten krajobraz zamykała góra, której jednostajny rudy kolor przerywały tylko błękitne plamy jezior. Niemi wchodziło się do podziemi.
Pochód, któremu przewodniczył Fik-Mik na swym rumaku skrzydlatym, wsunął się w wązką szczelinę skalną pełną głogów i cierni.
Zazulkę, z włoskami rozsypanymi na ramiona, można było wziąć za jutrzenkę, rozjaśniającą blaskiem swym ponury mrok gór, gdyby nie to, że jutrzenka nie lęka się nigdy i nie przywołuje na ratunek swej matki i nie próbuje uciekać, jak to chciała Zazulka, gdy wniesiona w wąwóz, ujrzała nagle warty Krasnoludków, rozstawione na wszystkich zakrętach i we wszystkich załomach skalnych.
Ze strzałą na cięciwie łuków i lancą ustawioną do ataku, stali bez ruchu, jak posągi, a grozę ich podnosiły jeszcze narzucone na ramiona skóry dzikich zwierząt i długie świecące noże, zwieszające się od ich pasów. Niektórzy mieli przytroczoną do pasów świeżo ubitą zwie-