Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ły, że Zazulka wyrządziła im krzywdę, nazywając ich brzydalami.
Mruk był nawet porządnie zły na nią. Bzik mówił sobie w duchu: — To jeszcze dziecko, nie dziwota więc, że nie rozeznaje błysków geniuszu, które naprzemian czynią wzrok mój bądź druzgocącym od wewnętrznej siły, bądź zniewalającym czarem. — A Puk zasępiony dumał. — Może nie należało wcale budzić, tej młodej damy, skoro uważa nas za brzydali. — Jeden Ład uśmiechnął się do niej łagodnie i rzekł:
— Gdy nas pokochasz, panienko, wydamy ci się mniej odpychający
W tej chwili ukazał się na kruku Fik-Mik. Na wysoko wzniesionej dłoni dźwigał na złotym półmisku pieczoną kuropatwę i mały chlebek razowy. Z pod pachy wysuwała się butelka czerwonego wina. Machnąwszy niezliczoną ilość koziołków, złożył przywiezioną wieczerzę na kolanach zgłodniałej Zazulki.
Posiliwszy się, Zazulka otarła buzię i rzekła:
— Wasza wieczerza ogromnie mi smakowała, kochane ludziki. Nazywam się Zazulka. Pomóżcie mi teraz, odszukać mego braciszka Jantarka i odprowadźcie nas do zamku Żyznych Pól, gdzie biedna mama wypatruje nas pewnie z wielkim niepokojem. — Ale rozważny i poczciwy Brzdęk począł tłomaczyć Zazulce, że nóżki jej są tak poranione, iż nie uszłaby teraz ani stu kroków. Brat jej był zapewne dość duży, żeby sobie dać radę i odnaleźć drogę do zamku. Nic mu się zresztą złego stać nie może, gdyż w okolicy tej wszystkie dzikie zwierzęta wytępione były oddawna.
— Zrobimy wygodne nosze — zakończył — które pokryjemy mchem i liśćmi. Ty, panienko ułożysz się na nich najwygodniej, a my poniesiemy cię do naszych gór, i jak obyczaj nasz każe, przedstawimy cię królowi Krasnoludków.