Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jantarku! Jantarku! braciszku!
Krasnoludki rzuciły się ku niej, ale ich widok tak ją przeraził, że ukryła twarzyczkę w dłoniach i nawoływała, łkając:
— Jantarku! Jantarku! Gdzie mój braciszek Jantarek?
Krasnoludki nie umiały jej objaśnić, co się stało z Jantarkiem, dla tej prostej przyczyny, że same nic o nim nie wiedziały. Biedna Zazulka zalewała się gorzkiemi łzami i ciągle przyzywała matki i brata.
Poczciwemu Pukowi już się także na płacz zbierało. Ale w usilnem pragnieniu pocieszenia biednego dziewczątka począł mówić do niej łagodnie:
— Uspokój się, nie płacz, panienko. Szkoda płaczem psuć tak śliczne oczęta. Opowiedz nam raczej dzieje swego życia, które zapewne są nader zajmujące. Bądź przekonana, że przysłuchiwać ci się będziemy z niezmiernem upodobaniem.
Zazulka go nie słuchała. Porwała się z miejsca, chcąc uciec, ale bose i nabrzmiałe jej nóżki zabolały ją tak dotkliwie, że padła na kolana i wybuchnęła jeszcze gwałtowniejszym płaczem. Wtedy Ład objął ją ramieniem a Pik delikatnie pocałował ją w rączkę. Zaczem Zazulka spojrzała na nich śmielej i wyczytała w poczciwych ich oczach, wyraz głębokiego współczucia. Bzik ze swem obliczem natchnionego wieszcza, wydał się jej zupełnie nieszkodliwym, wszystkie zresztą Krasnoludki okazywały jej tyle serca, że ośmielona Zazulka rzekła:
— Ach, jaka szkoda ludziki moje, że jesteście takimi brzydalami. Ale spróbuję was kochać mimo waszej brzydoty, jeżeli mi przyniesiecie coś do zjedzenia, bo jestem strasznie głodna.
— Fik-Miku! — krzyknęły jednocześnie Krasnoludki — prędko! Przynieś wieczerzę dla tej panienki.
Fik-Mik poleciał na swym kruku, a pozostałe Krasnoludki zadumały się smutnie nad słowami Zazulki. Czu-