Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nym skarbem, oddaliła się śpiesznie, rozmyślając w której pończosze i w którym sienniku ukryje otrzymane dukaty. Dzieci niemniej zadowolone zajadały ze smakiem wiśnie i rozrzucały pestki na prawo i lewo. Jantarek wyszukiwał wisien, szczepionych ze sobą ogonkami; wieszał je na uszkach Zazulki i śmiał się radośnie na widok lśniących purpurowych kulek, kołyszących się i łechcących alabastrową buźkę Zazulki.
Wesoły ten pochód wstrzymał na chwilę jakiś ostry kamyczek, który wsunął się w trzewiczek Zazulki i dotkliwie uwierał jej nóżkę. Zazulka poczęła się potykać, a przy każdem potknięciu, złote loczki muskały rozgrzaną jej twarzyczkę. Wreszcie doszedłszy do kępy trawy, usiadła, a wtedy Jantarek przykląkł u jej kolan, zdjął z nóżki trzewiczek i wytrząsł zeń mały biały kamuszek.
Spojrzawszy na swoje obolałe nóżki, Zazulka rzekła:
— Wiesz co, braciszku, jeżeli jeszcze kiedy wybierzemy się do jeziora, nałożymy buty z cholewami.
Słońce chyliło się ku zachodowi. Świeży podmuch wietrzyka ochłodził nieco spotniałe twarzyczki i szyje małych wędrowców. Po krótkim spoczynku dzieci odważnie puściły się w dalszą drogę. Szły teraz, trzymając się za ręce i co chwila wybuchały śmiechem na widok wydłużonych swych cieni, powtarzających wiernie każde ich poruszenia. Ażeby dodać sobie animuszu, zaczęły śpiewać w takt odbywanego marszu:

Wyszła z chałupy dziewczyna,
imię jej było: Maryna,
dosiadła osła Marcina,
zawiozła zboże do młyna!

Ale raptem piosenka się urwała. Zazulka obejrzała się niespokojnie.