Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

posąg „Pani bez głowy“. Ale stąd go nie widać, bo jest za mały.
— O, pamiętam go doskonale. Ale dlaczego ta pani nie ma głowy?
— Pewnie dlatego, że ją zgubiła.
Niewiadomo czy Zazulce wystarczyła ta odpowiedź, bo w milczeniu przyglądała się krajobrazowi.
— Jantarku — wykrzyknęła nagle. Czy widzisz, co tam błyszczy pod samymi górami! To jezioro!
— Tak, to jezioro!!
I na wyścigi poczęli sobie przypominać, co im księżna opowiadała o tej wodzie tak pięknej a tak zdradliwej i o Boginkach, wciągających przechodniów w głąb kryształowej toni.
— Och, chodźmy tam! — westchnęła nagle Zazulka. Życzenie to tak zdumiało Jantarka, że przez chwilę patrzał na nią z otwartymi w osłupieniu ustami.
— Ależ Zazulko — zawołał wreszcie — wiesz dobrze, że księżna-matka zabroniła nam wychodzić samym z zamku. Jakżebyśmy zresztą trafili do tego jeziora, które jest na samym końcu świata, skoro wcale nie znamy doń drogi?
— Ach ja nie wiem wcale, jakbym do niego trafiła ale tyś to powinien wiedzieć, ty, który jesteś mężczyzną i uczysz się gramatyki.
Jantarek, dotknięty uwagą tą do żywego, odpowiedział dość ostro, że można być nietylko mężczyzną, ale nawet dzielnym mężczyzną, a mimo to nie znać jeszcze wszystkich dróg na świecie, ale Zazulka odęła wzgardliwie usteczka.
— Nigdy się nie chwaliłam, że zdobędę błękitne góry i zdejmę z nieba księżyc. I choć wcale nie znam drogi do jeziora i tak zapewne do niego trafię.
— Ha! ha! ha! — próbował zaśmiać się Jantarek, czerwony po uszy ze wstydu.