Strona:Anafielas T. 3.djvu/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
300

Na każdy piorun wykrzyk wtórował —
Skirgiełł tam w zamku, przy starym miodzie,
Swych ulubieńców, gości przyjmował.

W świetlicy wielkiéj okna otwarte,
Drzwi wywalone, w środku ogniska;
Dokoła pijane postacie sparte,
Do śpienionego miód leją pyska.
Ogień im w oczy, ogień na suknie
Skacze iskrami, płomieniem pryska,
Oni nie widzą, oni nie słyszą!
Gdy niebios piorun po ziemi huknie,
Aż się krawędzie ziemi kołyszą.

Pijani wszyscy! Co w gardło wleją,
To z pieśnią nazad wyjdzie im z gardła;
Tarzają w ogniu, z piorunów śmieją;
Rozum utonął, bojaźń umarła;
Miód im pozostał, co w mozgach światy
Jasne maluje, złotem, szkarłaty,
Co strach odebrał, rozum wygonił,
Ciało obnażył, dusze odsłonił.

W niedźwiedziéj skórze, w miękkiéj pościeli,
Skirgiełł się z swemi druhy weseli.
U jego boku dziéwka pijana,
Tuli się, śmiejąc, do swego Pana.
Piersi jéj nagie, oko jéj łzawe,
Rozwite płyną po ciele włosy,