Strona:Anafielas T. 3.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
214

Skirgiełł ich wiedzie, z Witoldem Kiejstuta.
Konie oddali i idą spokojni.

W progu namiotu Bojarów dziesięciu
Ciekawie patrzą szyderskiemi oczy;
I nagle jeden do starca poskoczy,
W tył szarpnął szablę od boku Kiejstuta,
Wnet drugi silnie za barki go chwycił,
Trzeci Witolda o ziemię powalił.
Skirgiełły niéma, bracia z nim zniknęli;
Siepacze tylko z pętami przybiegli,
Wśród krzyków wiążą jeńców i unoszą.
A trąby trąbią, i obóz się zwija,
Wojsko do Wilna uchodzi z pośpiechem.
Żmudź pozostała, jak ciało bez głowy,
I, płacząc zdrady, do lasów rozbiegła.