Strona:Anafielas T. 3.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
142

Jam niewolnik, ja mizerny,
Ale serce w mojéj piersi
Rodzonego brata, sługi,
Wiernego psa, bije u mnie.
Kiejstut!!! nie wierz jemu, Panie!
On zawistném patrzy okiem
Na mnie, bo wié, że na straży
Stoję twojego spokoju,
Że dopatrzę w nocy zdradę,
Że nie dam mu złego knować.
Kiejstut na mnie, wszyscy na mnie.
Ciebie, Kniaziu, ja osłaniam,
Patrzę, czuwam, złe odganiam.
Nie wierz, Panie, z nich nikomu;
Zdrada u nich! w własnym domu,
Między braćmi, między twemi.
Wspomnij, wspomnij na Jawnuta.
Bodaj tobie jego losu
Nie gotował Kiejstut stary!

Wiész — po śmierci Olgerdowéj
Spadła władza z jego głowy,
Na Kiejstuta idzie prawem.
On ci jeszcze ją zostawił;
Lecz choć milczy, on niebawem,
Co z Jawnutem, zrobi z tobą!
Jam na straży. Na mnie wrogi
Mszczą się bezsilności swojéj! —