Strona:Anafielas T. 3.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
126

Mnie syn zastąpi. Czas już Kiejstutowi
Odpocząć z tobą pod jedną mogiłą. —

Pojechał. W Wilnie sam został Jagiełło,
Sam, smutny; smutku nie zwierzył nikomu,
Ni staréj matce, ni bracióm rodzonym;
On tylko z sługą swoim ulubionym
Na tajnych radach dnie przepędzał całe.
Wojdyłło, z śmiercią Olgerda, niewolnik
Od posług wyszedł, do rady Bojarem.
Ani już ujrzeć Jagiełły bez niego.
Wszędzie obadwa. Czy na łowy jadą,
Czy w kraj daniny wybierać, czy zamki
Budować ludzi zwołują kapłani,
Wszędzie Jagiełło z ulubionym sługą.
Dla niego braci i stryja porzucił,
Dla niego z bratem Andrzejem się skłócił.
A Andrzéj poszedł, siadł daleko w Pskowie,
Na posłuszeństwo przysiągł Moskiewskiemu.

I wszyscy patrzą, dziwią się Xiążęciu,
Zkąd mu to serce do podłego człeka?
Niedawno jeszcze Wojdyłło parobkiem,
Z drzewem na plecach, w dziedzińca zamkowe
Szedł, ostrzyżoną pochylając głowę.
Potém Jagiełło ulżył mu ciężaru,
Między przyboczne umieścił go sługi.
On panu pościel słał, on jego ucha
Najbliższy zawsze; i nieraz wśród nocy