Strona:Anafielas T. 2.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
45

Padło daleko od swych, w obcéj ziemi.
Twercy, Dmitrowcy, gdy pod Toropeczem
Na kark im siedli, jak kleszcze się wpili,
I krwią litewską napasłszy, za niemi
Na progi domostw, do Litwy gonili.

Kurski Kunigas tymczasem spokojny
Siedział, i Litwie urągał się dumny,
Bo Litwa posłów swoich nie pomściła,
Krwi swéj przelanéj, sromoty zniesionéj,
Aż Ryngold wielki skonał. — Mindows prędko
Wspomniał na Kurów, i znów posły idą,
Ale nie prosić dani, nie targować;
Ponieśli łyka, winniki i strzałę,
I miecz i ogień. Mówili od Pana.
— Jeśli do trzech dni dani nie oddacie,
Jeśli włos spadnie z świętéj posłów głowy,
W dni siedém łyka przyjdą na dorosłych,
Winniki drobnym, strzały w pierś Bojaróm;
Miecz na twą szyję, Lammechinie dumny,
A ogień ziemi Kuronów wszérz i wzdłuż. —

Lammechin słuchał, lecz posłów nie skrzywdził,
Tylko dzień jeden nic nie rzekłszy wstrzymał,
I myślał, radził zwoławszy Bojary,
I znowu radził, aż do trzech dni zwlekał;
Na czwarty dań im zaległą oddali,
I dary Kniaziu bogate wysłali,