Strona:Anafielas T. 2.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
42

A braci z Niemiec wołali do siebie,
Oręże ostrząc na progach swych grodów.

Lecz cicho było w Litwie Ryngoldowéj,
Żmudź tylko stała przed Zakonem w trwodze.
Kuroni w Kiemach siedzieli spokojni,
Jaćwieże z pługiem chodzili po niwach,
Krywicze ruskiéj zabywali braci
I dłoń braterską Litwinóm dawali.
Pińsk, Mozyr, Siewierz, Czerniechow swym grodóm
Sypali wały, Zaborole[1] bili,
I słali Kniaziu bogate daniny.
Nie było w całéj Litwie Kunigasa,
Coby Mindowsa sprzeciwił się woli,
Coby nie stanął do zamkowéj straży,
Ludzi nie przysłał, odmówił daniny,
Lub skrył się w lasy i uciekł do wrogów,
Gdy do wrót poseł kołatał xiążęcy.
Z krwi braci zdrajców wyrósł kwiat pokoju,
Co po nad Litwą jasną wznosił głowę
I liśćmi lud jéj osłaniał ubogi.

Lammechin Królik u Kurów panował,
I Ryngold nawet pożyć go nie zdołał;
Napróżno corok po haracz wysyłał:
Posłańce jego nigdy nie wracali,
Lub pohańbieni, w żebraczém odzieniu,

  1. Palisady.