Strona:Anafielas T. 2.djvu/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
302

Stanął, i głową potrząsa srébrzystą.
— Zwycięztwo, rzecze — Litwa się weseli,
Bogi je dały, a Bogóm ofiary
Niéma ze wrogów — Starym obyczajem,
Najlepszy jeniec szedł na stos po bitwie.
W krzyżackich ręku jużeście obrzędów
Swych zapomnieli, cudzych ucząc błędów. —

Mindows tłum jeńców gnać kazał ku sobie.
— Wybierz, rzekł starcu — Niechaj los rozstrzyga. —
Wziął garść orzechów; dziesięć pełnych było,
A jeden pusty — Jeńców jedénastu.
I w szłyk wrzucili losy, ciągnąć każą —
Mindows się patrzy, i znajomą twarzą
Uderzon, powstał — Hirchas! tyś w niewoli! —
Zawołał, patrząc na Niemca, co z boku,
Z głową na piersi, z rozpaczą na oku,
Stał milcząc, czekał ciągnienia kolei.
Hirchasa Mindows znał, bo mieszkał długo
Z Christjanem w zamku, był Christjana sługą,
Potém kapicę mniszą w zbroję zmienił,
Poszedł na wojnę — i popadł w niewolę.
— I jam tu z braćmi, rzekł, na moją dolę
Nie płaczę, Królu, nad twoją boleję!
Ja życie ziemskie, tyś wieczne utracił. —

Mindows się rozśmiał. Wtém szłyk Hirchasowi
Podnieśli — Orzech wyciągnął dziurawy.