Strona:Anafielas T. 2.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
289




XXXVII.

Zimowe śniegi na górach topnieją,
I ode wschodu ciepłe wiatry wieją;
Ziemia się czarna zielonością stroi,
Lasy strząsnęły szron z gałęzi swoich,
Ptaki w powietrzu szczebiocą wesołe,
Ciągną żórawie, dzikich gęsi stada,
I bocian szuka nad krynicą żéru:
Czuć wiosnę, słychać — Mindows spéjrzał w pole,
I wysłał konne na szlaki pacholę.
Pacholę wraca — Ziemię wiatr osuszył,
Koń już nie grzęźnie. Tylko w rzekach wody
Zebrane, warcząc toczą się ku morzu.
Na polach sucho, i ruń się zieleni.
— I czas na wojnę — Mindows wnet zawoła,