Strona:Anafielas T. 2.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
189

Za kawał złota, co mu ciśnie skronie,
Wziął żyzne włości, poddanych tysiące.
Już nowe grody na Litwie powstają,
I czerwonemi mury się podnoszą;
Dumnemi szczyty wybiegły do góry,
Jak duszą chciwą Krzyżak nad sąsiady.
I nie dość Niemcóm w tych krajach panować,
Które im na łup odrzucił Mindowe,
Gdzie lud krwawemi milcząc płacze łzami,
Nie dość im codzień głębiéj miecz zapuszczać
W łono litewskie; najpiękniejsze ziemie,
Jak owoc z drzewa otrząsać dla siebie,
Nie dość, że corok szérzéj się rozsiedli,
Ze corok słabszy Mindows, powolniejszy,
Oddaje więcéj poddanych i kraju.
Nie dość — panują jeszcze w pańskim dworze,
Piérwsi nad wszystkich. Mistrz rozkazy daje,
Mistrz szydzi z Króla, grozi mu, i nieraz,
Widziano w Litwie Niemieckich Rycerzy
Dumnie goszczących, jakby w swoim domu. —

Coż Mindows? czyli zardzewiał do boju?
Czy czarownego dali mu napoju,
Co siły wziął mu i męztwo osłabił?
Czy wstydu swego i hańby nie widzi?
Czy ludów swoich jęczenia nie słyszy?
Czy tak mu dobrze w krzyżackich okowach,
Jak źrebcu w stajni, przy niepróżnym żłobie?