Strona:Anafielas T. 2.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
183

W dolinie tłumy zebrane szemrały —
Litwy Bajoras, Kunigas, Smerdowie,
Prosty lud, gwałtem z starych puszcz przygnany,
Czekał chrztu, którym pokropić go miano.
W godowych szatach nawróceni stali,
Lecz smutne twarze, od wstydu czerwone,
Na ziemię patrząc, posępnie spuszczali.
Wpośród nich Mnisi chodzili, co słowy
Niepojętymi dla tłumu mówili. —
A miecz krzyżacki i krzyżackie zbroje,
Gęsto błyskały nad zwalczonych głowy.

W środku wysoko usłane siedzenie
Dla Króla Litwy i Królowéj stało —
I ołtarz przed niém, nad którym krzyż złoty,
Świécił odbitym słonecznym promieniem.
Ze wrót zamkowych wyszedł szereg długi,
I wił się jak wąż zloty po dolinie,
Aż sparł o stopnie królewskiego tronu.
Na tronie z Martą siadł wielki Mindowe,
Na prawo, Andrzéj Mistrz Krzyżacki staje,
Dokoła w strojach świetnych Marszałkowie,
Starsi Zakonu, i Henryk Chełmiński,
I Arcy-biskup Rygi, i Mnich Christjan.
Powstał nareście Mistrz i czytał zwoje.
Zamorskich krajów językiem pisane,
A wszyscy stojąc w milczeniu słuchali,