Przejdź do zawartości

Strona:Anafielas T. 2.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
12

A Kunigasy, Bajoras ciągnęli
Do Nowogródka, zamknąć ojcu oczy,
Zobaczyć kogo posadzi po sobie,
Któremu z synów odda miecz i czapkę,
Którego Krewe ludowi ogłosi. —
I cicho było w Litwie jak przed burzą,
Gdy niebem ciągnie czarny obłok zdala,
Milczący jeszcze. Słońce świéci z góry,
A oczy ludzi patrzą już na chmury,
I widzą burzę, co przyjdzie przed nocą.

W Krywiczan grodzie, na zamku, na górze,
W największéj izbie, przed ogniem gasnącym,
Ryngold spoczywał na niedźwiedziéj skórze.
Nie olbrzym Ryngold, nie Kunigas wielki,
Lecz starzec bliski stosu i mogiły —
I widać było w bladéj jego twarzy,
Jak gasło życie, siły uciekały, —
Bo w twarzy ludzkiéj maluje się dusza,
Jak kwiat nadbrzeżny w przezroczach jeziora.
I widać było, jak płomień żywota
Czasem się wzmógłszy rumienił jagody,
Poruszał usta i oczy zapalał,
To znów przygasał, i oczy zmrużone
Mdłym wzrokiem patrząc w Wschód wieczności stronę,
Zdały się żegnać świat len, witać drugi.
Ryngold umiérał, jak żył w ciężkim boju,
I po nad łożem, na którém spoczywał,