Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dawniejszej... a żebyś wiedział, jak się do niego odzywa, jak go traktuje... o, ma się on z pyszna! — Ściskała mu rękę z czułym wyrzutem. W tej chwili dama przeglądająca rachunki, przerwała zajęcie i rzekła do swego woreczka, co podskakiwał na sznurkach z węzełkami.
— Siedźże spokojnie — a potem, rozkazującym tonem, odezwała się do zawiadowczyni. — Daj mi prędko kawałek cukru dla Bichita.
Fanny wstała i przyniósłszy cukier, położyła go przy otworze woreczka, mizdrząc się i pieszczotliwie przemawiając: „Patrz, jakie śliczno stworzenie“ powiedziała do kochanka, pokazując mu coś nakształt dużej jaszczurki, w wacie, stworzenie niekształtne, chude, czubate, zębate, ze łbem podobnym do kaptura, osadzonem na ciele trzęsącem się i galaretowatem. Był to kameleon, przysłany z Algeryi dla Rosy, która broniła go od zimy paryzkiej, ciepłem i przeróżnemi staraniami. Tak go uwielbiała, jak żadnego mężczyznę w przeszłości i Jan miarkował z pochlebstw Fanny, jakie miejsce zajmuje w domu to ohydne stworzenie.