Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Cezary wyszedł ztamtąd poważny i wytrzeźwiony.
— Wracam do hotelu zapakować się; powietrze paryzkie szkodliwe jest dla mnie, widzisz mój mały... Gdybym ta został, gotówbym szaleć. Wyjadę wieczorem o siódmej godzinie. Pożegnaj za mnie moją, synowicę, dobrze?
Przestraszony jego lekkomyślnem i dziecinnem zachowaniem się, Jan nie myślał go zatrzymywać i nazajutrz, obudziwszy się, rad był, że stryj jest już w domu, pod kluczem, przy Diwonnie; tymczasem zjawił się on ze wzburzoną twarzą i w pomiętej bieliznie.
— Boże mój! Co się stryjowi stało?
Zagłębiony w fotelu cichym głosem i bez giestów z początku, lecz ożywiając się w miarę opowiadania, Cezary przyznał się, że spotkał pewną znajomość z czasów Courbebaisse’a, że był na sutym obiedzie i stracił swe ośm tysięcy franków w domu gry... Że mu nie pozostało nic, ani jeden sus!... „Jakże ja tam powrócę, jak opowiem... Diwonnie? A kupno Piboulette“. Naraz, zaczął rozpaczać, zasłonił sobie oczy rękoma, uszy zatkał wielkiemi palcami i wyjąc, szlochając, łkając, prawdziwy ten po-